Spójrz, jak - zmienił się nasz cały świat Z dnia na dzień, ot tak - znika po nas ślad Nie wzruszony czas! Zabrał wszystko nam! Gdzie jesteś Ty, gdzie ja - Pomóż mi odnaleźć sens Kiedyś tylko My, był jeden tylko cel Mogliśmy bez końca biec! Zatracając się! Więc dzisiaj proszę Cię! Nie zapomnij nas, nie przestawaj trwać, Nie zapomnij słów, by odnaleźć mnie znów. Zapamiętaj mnie, nie przestawaj biec, By nie zastał nas, zapomnienia czas. Zapomnienia czas... Spójrz, jak - nierealnie pięknych dni Z dnia na dzień, wciąż mniej - Płynę już bez sił Idę wciąż pod wiatr! A serce budzi strach! Gdzie jesteś Ty, gdzie My - Gdzie nie przerwana więź? Czy odnajdę świat, Czy świat odnajdzie mnie? Będę czekać, wiem Może czas zawróci bieg Dlatego proszę Cię! Nie zapomnij nas, nie przestawaj trwać, Nie zapomnij słów, By odnaleźć mnie znów. Zapamiętaj mnie, nie przestawaj biec, By nie zastał nas, zapomnienia czas. Nie zapomnij nas, nie zapomnij trwać, Nie żałujmy snu, choć już nie ma nas tu. Nie zapomnij mnie, nie przestawaj biec, Zapamiętaj nas, zanim zgaśnie świat. Nie zapomnij nas, nie przestawaj trwać, Nie żałujmy snu, choć już nie ma nas tu. Nie zapomnij mnie, nie przestawaj biec, Zapamiętaj nas, zanim zgaśnie świat. Nie zapomnij Nas... Zanim zgaśnie świat... Ten świat... Ten świat... Zanim zgaśnie - ten świat... Ten świat... Ten świat... Zanim zgaśnie - Nasz świat!
Nie pytaj Boże Co Ci przynoszę Odpowiedź krótka Chodź wielki dar Całe swe życie Dobre, złe chwile Bo tylko tyle Dla Ciebie mam Szedłem tą drogą Długą i krętą Nie zawsze patrząc Przed siebie tam Zawsze gdy gwiazdy Zobaczyć chciałem To o kamienie Się potykałem Ale Ty zawsze Dłoń mi podajesz Pomogłeś strzepnąć Z mych kolan kurz Byłeś gdy dalej Iść nie umiałem Gdy się zgubiłem Wśród życia burz Ty mi pomogłeś Wreszcie zrozumieć Że jestem częścią Wielkiego lądu Z radością idę Bo wiem że znajdę Swoje światełko W końcu tunelu Ale Ty zawsze Dłoń mi podajesz Pomogłeś strzepnąć Z mych kolan kurz Byłeś gdy dalej Iść nie umiałem Gdy się zgubiłem Wśród życia burz Ale Ty zawsze Dłoń mi podajesz Pomogłeś strzepnąć Z mych kolan kurz Byłeś gdy dalej Iść nie umiałem Gdy się zgubiłem Wśród życia burz
Tysiące dni, tysiące zimnych nocy, Tyle było ich, zostawiły znak do dziś. Bez ciebie nic, nie mogłoby się skończyć, Nie mogłoby już być, gdyby nie ty. Dzięki tobie lepszy świat, miałam okazję poznać, To dzięki tobie, mogę znowu śnić. Tylko bądź przy mnie, kiedy wali się świat, Tyle mija mnie dni, w których nie ma już nic... Przecież wiesz, jak bez ciebie ciężko mi! Tylko stój przy mnie, jak omija mnie noc, Tylko pomóż mi, czasem otrzeć łzy, Które tak, nie ubłaganie zbiera czas... Tylko bądź przy mnie, kiedy wali się świat, Tyle mija mnie dni, w których nie ma już nic... Przecież wiesz, jak bez ciebie ciężko mi! Tylko stój przy mnie, jak omija mnie noc, Tylko pomóż mi, czasem otrzeć łzy, Które tak, nie ubłaganie zbiera czas... Tylko bądź przy mnie, kiedy wali się świat, Tyle mija mnie dni, w których nie ma już nic... Przecież wiesz, jak bez ciebie ciężko mi! Tylko stój przy mnie, jak omija mnie noc, Tylko pomóż mi, czasem otrzeć łzy, Które tak, nie ubłaganie zbiera czas...
Pamiętam był czas, Gdy wierzyłam w taki świat. Gdzie każdy mógł żyć, Choć tyle różni nas. Dziś wiem, co to strach I pogardę ludzką znam. Lecz gdzieś w głębi serca wiem, Że ten świat obudzi się. Kiedyś, Po setkach wojen, Łez oceanie Przyjdzie ten dzień. Ludzie odrzucą nienawiść, I będą braćmi. Kiedyś po setkach bitew, Bezkresnej krzywdzie. Przyjdzie ten czas. Człowiek musi człowiekiem być Będzie żył dając innym żyć. Po setkach wojen, Łez oceanie. Przyjdzie ten dzień. Ludzie odrzucą nienawiść I będą braćmi. W najsmutniejszych gorzkich chwilach, W rozpaczy opadamy z sił. Wtedy wraca znów nadzieja, Że nie musi wciąż tak być. Że przecież Kiedyś, choć tyle dziś krzywdy, Pogardy dla innych, Nadejdzie ten dzień, Ludzie nauczą się z sobą żyć. Dawny mrok zniknie z naszych serc I ten dzień... Przyjdzie... Kiedyś... Wiem.
Czuję jak serce rozpala mi gniew, Gdy strach się przebiera za siłę. Mrożą mi krew, bezradność i lęk, Zatrzymać zdrady nie umiem... Bo jeśli świat ma za nic moje słowa, Jak miałabym ja przekrzyczeć słowami świat? Nie mogę milczeć Nie mogę i już nie będę, Co ma być to niech się stanie. Jedno wiem - Nie powinnam milczeć. Słowo okrutne i zimne jak nóż, Co stoi na straży pogardy. Prawa pisane na zwojach ze skór, Niech przejdą już do historii! Gdy świat ma za nic moje słowa, Jak mogłabym ja móc przekonać do nich świat?! Nie będę milczeć! Nie mogę i nie będę! Niech mnie usłyszą wreszcie: To mój głos - Ja nie będę milczeć! Koniec! Niech się stanie! O nic Was nie proszę, Bo wolność w sercu noszę! Nie chcę już i nie będę milczeć! Siejesz wiatr to burzę zbierz! Nie rzucaj kłamstwa prosto w twarz! Połamałeś moje skrzydła, lecz Nie złamiesz mnie - to ja, Dziś przed Tobą stoję - Patrz!! Nie chcę milczeć, Nie będę się kłaniać Prawom i zwyczajom, Których moc rodzi się z pogardy, Koniec. Nie będę Nie będę się dłużej prosić, O to co mi się należy! To mój głos - Ja nie będę milczeć! Ja już nigdy nie będę milczeć! Koniec.
Wyk. Michał Bajor Dokąd przed nią wciąż uciekasz? I czemu myślisz, że to Twój serdeczny wróg? Ona, jak wierny pies, Za progiem domu czeka, Byś do niej wracał z najdalszych dróg. Niekochana, niepotrzebna... Tak łatwo może ją zastąpić byle kto. Lecz kiedy lęk nie daje zasnąć, ona jedna, Czuwa przy tobie w bezsenną noc. To ona, Siostra łagodna, Twój Anioł Ciszy, Twój cień, Spokojna przystań I otchłań... Jest lustrem, Źródłem i snem. To ona, Twoja samotność, Jej adres ty jeden znasz. Zostanie z Tobą Do końca. Jest wszystkim, Wszystkim co masz. W labiryncie tego świata, W jego szaleństwie, i okrutnych z nami grach, Łatwo się zgubić, Łatwo sprzedać diabłu duszę, za każdym rogiem, czai się strach. Czego szukasz w zgiełku, w tłumie? Kto Cię wysłucha, poda rękę w chwili złej? Kto Cię pocieszy, kto rozgrzeszy, Kto zrozumie? Tylko samotność. Zaufaj jej. To ona, Bliższa niż myślisz, jej adres Ty jeden znasz. Zostanie z Tobą Do końca. Jest wszystkim, Wszystkim co masz. To bez niej, jesteś wędrowcem, Co zgubił się w gąszczu dróg. Na końcu świata cię znajdzie, Byś wrócić do siebie mógł. To ona, Twoja samotność, Twój Anioł Ciszy, Twój cień, Spokojna przystań I otchłań. Jest lustrem, Źródłem i snem.
Pytają wszyscy, skąd jesteś i co robisz To im wystarczy, że imię jakieś masz Nie próbuj opowiadać i mówić im o sobie Bo zamiast Ciebie oni widzą twarz Myślałam wtedy, że nie ma na co czekać Czas szybko mija, a życie jedno jest To nie był łatwy gest, mówili, że uciekam Z biletem w dłoni, w jedną stronę rejs. Co dzień ta sama zabawa się zaczyna I przypomina dziecinne Twoje sny Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina I tam są wszyscy, a naprzeciw - Ty. Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina I tam są wszyscy, a naprzeciw - Ty. Zostałam sama, więc piszę długie listy Pieniędzy nie mam, zbyt mało jeszcze wiem Poznaję dużo słów, rozumiem prawie wszystko A świat wygląda, jakby był za szkłem. Gdy obojętnie mijają mnie przechodnie Próbuję wierzyć, że przetrze się ta mgła Że będę mogła znów naprawdę czegoś dotknąć I cud się stanie - zniknie tafla szkła. Co dzień ta sama zabawa się zaczyna I przypomina dziecinne Twoje sny Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina I tam są wszyscy, a naprzeciw - Ty Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina I tam są wszyscy, a naprzeciw - Ty
Między ciszą czarną, A tym słowem, które padło Kiedy zamykałeś drzwi. Między snem o Tobie A tym niedomknięciem powiek W których wciąż Twój cień się tli. Między tym, co będzie A Twym głosem brzmiącym wszędzie Jakby nie mógł sobie nadal nigdzie miejsca znaleźć Całe rzeczy sedno Dwa pytania, albo jedno Czy gdzieś byłam, czy jak dotąd mnie nie było wcale. Między stania końcem A tym poplamionym słońcem, Co nad nami wciąż nie może sobie miejsca zagrzać Między snem, a Tobą, Wciąż wybrzmiewa każde słowo ciężkie, Że go nawet wiatr nie może nigdzie zabrać. Między tym, co gaśnie, A tym, co jest wciąż niejasne Łudzę się, że może wszystko to się tylko śniło Całe rzeczy sedno, Dwa pytania, albo jedno Czy gdzieś byłam, czy jak dotąd wcale mnie nie było Między tym, co będzie A twym głosem brzmiącym wszędzie Jakby nie mógł sobie nadal nigdzie miejsca znaleźć Całe rzeczy sedno, Dwa pytania, albo jedno Czy gdzieś byłam, czy jak dotąd mnie nie było wcale Między tym, co gaśnie A tym, co jest wciąż niejasne Łudzę się, że może wszystko to się tylko śniło Całe rzeczy sedno, Dwa pytania, albo jedno Czy gdzieś byłam, czy jak dotąd wcale mnie nie było